Ten film otacza legenda. Istnieje liczne grono jego wielbicieli,
a nawet fan club, którego członkowie znają go niemal na pamięć, scena po scenie. Skąd bierze się siła tej improwizowanej w dużej mierze opowiastki o rejsie wycieczkowym parowcem po Wiśle? Przyczyn jest chyba kilka. Po pierwsze, krytyka wszelkiego zniewolenia, na tyle zawoalowana, że mająca walor satyrycznego uogólnienia. Po drugie, trudne do osiągnięcia w kinie wrażenie spontaniczności rozgrywających się przed kamerą wydarzeń. Wreszcie, udział niepowtarzalnych osobowości polskiego kina: Jana Himilsbacha, Zdzisława Maklakiewicza czy Stanisława Tyma. Zresztą - jak twierdzą wielbiciele - tego filmu nie sposób opisać, trzeba go koniecznie obejrzeć - każdą minę, każdy grymas, sytuację po sytuacji, kadr po kadrze. Wszak jest to jedna z najinteligentniejszych polskich komedii, uznana ostatnio w plebiscycie czytelników "Polityki" za najlepszy polski film wszechczasów. Na pokład wycieczkowego statku pływającego po Wiśle dostaje się pasażer na gapę. Kapitan bierze go za nowego instruktora kulturalno-oświatowego, a pasażer na gapę z ochotą wciela się w tę rolę. Organizuje spotkanie zapoznawcze, podczas którego rodzą się inicjatywy wielu imprez i zabaw. Ich uczestnicy prezentują żenujący poziom, a "kaowiec" coraz bardziej upaja się swoją rolą i zyskuje sojuszników wśród pasażerów o instynktach organizatorskich i kierowniczych. Trwają kolejno: święto kapitana, bal maskowy, quiz na inteligencję, zbiorowa gimnastyka, gra w salonowca - robi się coraz głupiej, coraz bezsensowniej, ale "kierownictwo" rejsu ogarnia coraz większy entuzjazm.
a nawet fan club, którego członkowie znają go niemal na pamięć, scena po scenie. Skąd bierze się siła tej improwizowanej w dużej mierze opowiastki o rejsie wycieczkowym parowcem po Wiśle? Przyczyn jest chyba kilka. Po pierwsze, krytyka wszelkiego zniewolenia, na tyle zawoalowana, że mająca walor satyrycznego uogólnienia. Po drugie, trudne do osiągnięcia w kinie wrażenie spontaniczności rozgrywających się przed kamerą wydarzeń. Wreszcie, udział niepowtarzalnych osobowości polskiego kina: Jana Himilsbacha, Zdzisława Maklakiewicza czy Stanisława Tyma. Zresztą - jak twierdzą wielbiciele - tego filmu nie sposób opisać, trzeba go koniecznie obejrzeć - każdą minę, każdy grymas, sytuację po sytuacji, kadr po kadrze. Wszak jest to jedna z najinteligentniejszych polskich komedii, uznana ostatnio w plebiscycie czytelników "Polityki" za najlepszy polski film wszechczasów. Na pokład wycieczkowego statku pływającego po Wiśle dostaje się pasażer na gapę. Kapitan bierze go za nowego instruktora kulturalno-oświatowego, a pasażer na gapę z ochotą wciela się w tę rolę. Organizuje spotkanie zapoznawcze, podczas którego rodzą się inicjatywy wielu imprez i zabaw. Ich uczestnicy prezentują żenujący poziom, a "kaowiec" coraz bardziej upaja się swoją rolą i zyskuje sojuszników wśród pasażerów o instynktach organizatorskich i kierowniczych. Trwają kolejno: święto kapitana, bal maskowy, quiz na inteligencję, zbiorowa gimnastyka, gra w salonowca - robi się coraz głupiej, coraz bezsensowniej, ale "kierownictwo" rejsu ogarnia coraz większy entuzjazm.
Plenery: Toruń (Bulwar Filadejfijski).
No hay comentarios:
Publicar un comentario